Po wielu dniach porządkowania domu, ogrodu, zazieleniania wszystkich doniczek i wystawiania ich na słoneczko, czas na wielkie świąteczne wytchnienie i spokojne obserwowanie efektów swojej pracy coraz śmielej rozrastających się po zakątkach ogrodu i balkonu. Lekturami, które opatrzyłabym etykietami wiosennych książek motywujących do działania na odcinku dom - ogród są "Pat ze Srebrnego Gaju" i "Pani na Srebrnym Gaju", za takie oto fragmenty, z którymi trudno się również współczesnej pani domu nie zgodzić:
Wiosną wszystko było
takie czyste. Nie rosły chwasty, nigdzie nie leżały zeschłe liście. W
domu też unosił się zapach czystości. Matka i Judysia zrobiły wielkie
porządki szorując i pastując podłogi, myjąc okna. Winnie i Pat pomagały
po powrocie ze szkoły. Przyjemnie było upiększać ukochany dom.*
Inną książką, którą chętnie ściągam z regału i przeglądam tuż przed Wielkanocą jest "W ziemiańskim dworze". Choć znam książkę Mai Łozińskiej o codzienności mieszkańców dworów bardzo dobrze, za każdym razem trafiam na fragment, który mocniej osadza się w mojej pamięci. Jak choćby ten o procesji w Niedzielę Wielkanocną :
Jak nakazywała tradycja, strzelano na wiwat Zmartwychwstałego Chrystusa - im głośniej, tym lepiej. Wiejscy chłopcy, którzy ustawiali się wokół kościoła na trasie procesji, używali do tego kalichlorku, czyli specjalnej mieszanki siarki, węgla drzewnego i saletry nawozowej. Nasączoną nim szmatkę obwiązywali ciasno nitką i kładli na jednym polnym kamieniu, by mocno uderzyć weń drugim, możliwie dużym i ciężkim. Efekt był oszałamiający - potężny huk i chmura niebieskiego dymu.**
Ponieważ świąt nie wyobrażam sobie bez "Wielkanocnego pacierza" ks. Jana Twardowskiego poniżej tekst wiersza, wraz z życzeniami spokojnych i udanych świąt z chwilką wygospodarowaną na lekturę :).
Wielkanocny pacierz.
Nie umiem być srebrnym aniołem -
ni gorejącym krzakiem -
tyle zmartwychwstań już przeszło -
a serce mam byle jakie.
Tyle procesji z dzwonami -
tyle już Alleluja -
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.
Wiatr gra mi na kościach mych psalmy -
jak na koślawej fujarce -
żeby choć papież spojrzał
na mnie - przez białe swe palce.
Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski -
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.
I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy -
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.
Pyszczek położy na ręku -
sumienia wywróci podszewkę -
serca mego ocali
czerwoną chorągiewkę.
ks. Jan Twardowski
*"Pat ze Srebrnego Gaju." Lucy Maud Montgomery
**"W ziemiańskim dworze." Maja Łozińska
Zapraszam na fp wyspy książek :).