środa, 18 września 2013

Z uprzejmością wynikającą z nieczystego sumienia.* Zima w Siedlisku. Janusz Majewski.



Rok temu wypatrzyłam w księgarni pełną zimowych uroków okładkę, bujany fotel, płatki śniegu, lubię książki osadzone w zimowych realiach. Potem dostrzegłam tytuł i autora, i byłam wniebowzięta, wszak kontynuacji „Siedliska” Janusza Majewskiego się nie spodziewałam. Na fali tego entuzjazmu zachwalałam na wyspie książek nowy nabytek, jednak po doczytaniu „Zimy w Siedlisku" zmieniłam nieco nastawienie do tej książki.

Od wigilii wieńczącej pierwszy tom mija dekada, projekt otworzenia pensjonatu został z sukcesem wcielony w życie głównych bohaterów. Przez Siedlisko przetaczają się falami letnicy, pensjonatowi w Panistrudze króluje Marianna, nieco ukryty przed hałaśliwymi gośćmi, wiernie sekunduje jej Krzysztof, wkraczając na pierwszy plan wyłącznie w sytuacjach podbramkowych. Przez tych dziesięć minionych lat zmieniło się diametralnie nie tylko życie Kalinowskich, zmieniła się również okolica, wieś unowocześniła się, a okoliczne miasteczka rozrosły:
Marianna nie po raz pierwszy poczuła dumę, wjeżdżając do miasta, które rozkwitało z roku na rok coraz piękniej. Wyglądało jak żywa reklama liberalizmu i gospodarki wolnorynkowej, powstawały nowe apartamentowce [...], a nawet zbudowano nową bibliotekę miejską, ewenement w epoce spadającego z roku na rok czytelnictwa. Ten ostatni przybytek był szczególnie ukochanym miejscem Marianny. Wypożyczała książki, głównie po to, aby tam bywać, rozmawiać z przemiłymi bibliotekarkami, zawierać nowe znajomości.
Do mazurskiego domu Kalinowskich powracamy po śmierci Krzysztofa. Zima opisana w książce jest czasem żałoby Marianny po jego stracie, cały drugi tom to próba podsumowania wspólnego życia. I nie ma w tym podsumowaniu dojmującego smutku towarzyszącego pierwszemu etapowi żałoby, Marianna rozgląda się po domu, w którym dzieliła życie z Krzysztofem i zatrzymując wzrok na poszczególnych przedmiotach, przeglądając zdjęcia i notatki męża, uruchamia się w jej głowie projektor wyświetlający wspólne wspomnienia. Bez wyraźnie zarysowanej chronologii wydarzeń opowiada narrator o ludziach, którzy przewinęli się przez życie Kalinowskich, o początkach małżeństwa, o dzieciach i wnukach, o gościach pensjonatu, intrygujących sąsiadach, którzy podobnie jak oni porzucili miasto na rzecz Mazur.

„Zima w Siedlisku” zawiera w sobie nieprzebrane bogactwo anegdot, krótkich, jaskrawych ujęć z bogatej przeszłości bohaterów i ich przyjaciół. Całość doprawiona jest odniesieniami do literatury, głównie niemieckiej, szczególnie wbił mi się w pamięć krótki fragment „Króla olch” w oryginale. 
Niebieski zmierzch nad zamarzniętym jeziorem za oknami namówił Mariannę, aby rozpaliła kominek i usiadła w fotelu albo wyciągnęła się na kanapie, wpatrzona w płomienie i wsłuchana w trzaski palącego się  drewna olch, otaczających ich półwysep. Krzysztof lubił ją straszyć, że czasem w jesieni, o zmierzchu, kiedy wiatr świszcze w kominie i niesie tumany suchych liści, można zobaczyć ojca pędzącego na koniu wzdłuż brzegu jeziora i w rozpaczy tulącego do piersi swego syna, który widzi majaczącego w zaroślach Króla Olch, przeczucie rychłej śmierci.
To nie jest książka zasługująca na krytykę, bo poczucia humoru i erudycji autorowi nie można odmówić, Janusz Majewski z arystokratycznym wdziękiem posługuje się językiem polskim, książkę czyta się z ogromną przyjemnością i z dużym pożytkiem dla własnego zasobu słownictwa i wiedzy. 

W tytule postu wykorzystałam fragment innej zimy, „Zimy Muminków”, bo mam poczucie nieczystego sumienia, przez ten nieuzasadniony entuzjazm przekazany Wam świeżo po przeczytaniu pierwszych rozdziałów książki, który potem uleciał bezpowrotnie. „Zima w Siedlisku” to świetna książka, ale jako kontynuacja genialnego „Siedliska” nie sprostała trudnemu zadaniu dorównania poprzednikowi.

Naukę wyniesioną z lektury „Zimy w Siedlisku” mogę streścić w jednym zdaniu: nie warto „przebierać nogami" w oczekiwaniu na kontynuację nawet ulubionej książki, pewnej świeżości nie da się powtórzyć, a pisanie dalszego ciągu „na siłę", czasem nie ma sensu. „Siedlisko” pozostanie dla mnie serialem z rewelacyjnym duetem Anna Dymna i Leonard Pietraszak, z mocnym drugim planem, z elementami mazurskiej poplątanej historii, z dobrze opowiedzianym zderzeniem dwóch, różniących się w latach dziewięćdziesiątych światów: wsi i miasta. To połączenie historii Mazur, trafnych obserwacji socjologicznych, udało się uchwycić w pierwszym tomie, w drugim nie udało się tego efektu interdyscyplinarności powtórzyć.

Zima w Siedlisku.
Janusz Majewski
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012, 286 str. 
Siedlisko.

* „Zima Muminków" Tove Jansson

8 komentarzy:

  1. Miałam już w domu "Siedlisko" i jakoś mnie nie wciągnęło i oddałam do biblioteki. Serial mi się bardzo podobał Może kiedyś wrócę do niego.
    Jeżeli chodzi o kontynuacje to czasem są pisane jakby "na siłę" i dlatego bywa, że już nie odnajdujemy w nich klimatu wcześniej czytanej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem drugi tom rozkręca większą całość, czasem lepiej żeby w ogóle się nie ukazał, a jak w przypadku "Zimy w Siedlisku" tom II żyje własnym, odrębnym życiem. Jako kontynuacja trzyma średni poziom, ale tak poza tym to wartościowa książka. Skomplikowany nieco mam proces myślowy ostatnio:). Ale serial jest rewelacyjny, trafiłam ostatnio na jakiś odcinek w TV i nie zestarzał się bynajmniej:).

      Usuń
    2. Zgadzam się. Nie zestarzał się, a Dymna ogląda się z dużą przyjemnością.
      To taka ciepła osoba.

      Usuń
    3. Tak, panią Annę Dymną zawsze ogląda się z dużą przyjemnością:).

      Usuń
  2. A ja jeszcze nic nie czytalam Pana Majewskiego,dlatego tak mam ochotę na te książki.Ale chyba najpierw wypadałoby zacząć od "Małej Matury"Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym wiedziała, że "Zima..." spodoba mi się umiarkowanie, kupiłabym właśnie "Małą Maturę", bo też jeszcze nie czytałam i w sumie cieszę się, że jeszcze jakaś książka tego autora przede mną:). Pozdrawiam:).

      Usuń
  3. Nie czytałam, ale może... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, najlepiej zaczynając od "Siedliska", albo "Małej Matury", o której wspomniała Missy:)

      Usuń

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...