czwartek, 1 marca 2012

Mazurski raj. Rdzawe szable, blade kości...Andrew Tarnowski.

"Rdzawe szable, blade kości..." to opowieść o Mazurach, a dokładniej o tym tej krainy kawałku na którym osiedlił się autor książki Andrew Tarnowski, brytyjski reporter o polskich korzeniach. U schyłku pierwszej dekady polskiej, po PRL-owskiej wolności potomek arystokratycznego rodu Tarnowskich z Galicji, kupuje siedlisko w Drwęcku niedaleko Olsztynka. Remontuje poniemiecki dom kupiony od polskiego właściciela, który przeznacza na letnisko. Okolica, jej historia i mieszkańcy Drwęcka to główni bohaterowie tej powieści. Autor dzieli się z nami prywatnymi wspomnieniami związanymi z zakupem i remontem domu, późniejszym dokupieniem kawałka łąki i smakiem, jaki miały te pierwsze letnie wakacje spędzone w Drwęcku. Autor jest dziennikarzem i z iście reporterską wnikliwością opisuje relacje panujące pomiędzy drwęckimi sąsiadami, styl życia polskiej prowincji w latach przed i po przystąpieniu do Unii Europejskiej, przytacza nawet wysokość zasiłków z jakich utrzymuje swoje rodziny część okolicznych rolników. Pisze również o strachu, jaki towarzyszył polskim mieszkańcom na ziemi, która widziała wiele słowiańsko - germańskich starć zbrojnych, strachu przed i niechęci do Niemców, które kilka dziesięcioleci po wojnie nie pozwalały na okazywanie szacunku poniemieckim cmentarzom. Ta dekada opisana w książce, podczas której Tarnowscy spędzali swoje wakacje w Drwęcku to czas dynamicznego rozwoju i zmian. Okolice zmieniają się z typowo rolniczych w turystyczne, kolejne gospodarstwa agroturystyczne wyrastają, jak grzyby po deszczu, zaradniejszym sąsiadom zaczyna się lepiej powodzić. Na rzeczywistość polskiej prowincji spoglądamy oczami przybysza z zewnątrz, o nieco odmiennej mentalności, ale piszącego z dużą sympatią do kraju przodków, a teraz również kawałka swojego miejsca na ziemi.
Ranki, zwłaszcza wiosną, rozbrzmiewają śpiewem ptaków, ale wieczorem jest w lesie cicho. Zwłaszcza późnym latem i jesienią ta cisza bywa wręcz niesamowita. To dziwne uczucie - biec sobie przez las w zupełnej ciszy, wiedząc, że gąszcz po obu stronach drogi roi się od zwierzyny. Zrozumiałem, że taka wielka cisza nie oznacza wcale braku życia. Wręcz przeciwnie - znaczy, że jestem uważnie obserwowany. Ta cisza ukrytego życia lasu przywiodła mi na myśl kontemplacyjne doświadczenia średniowiecznych mistyków - gdyż jeśli nie widzenie i niesłyszenie niczego w lesie oznacza, iż jestem obserwowany przez wszystkie żywe istoty wokół mnie, to może owa wielka cisza, doświadczana przez świętych podczas modlitwy, oznaczała w gruncie rzeczy, że byli oni pilnie obserwowani i słuchani przez tego, w którego ukrytym życiu się zatapiali.
W miejscach, w których autor sięga do mniej lub bardziej odległej przeszłości, historii Mazur, robi się dużo bardziej interesująco. Andrew Tarnowski opowiada o II wojnie światowej, jej zakończeniu i dniach w których oprawcy przemieniają się w ofiary. Opowiada o polskim zwycięstwie w bitwie pod Grunwaldem, która dla Niemców jest pierwszą bitwą pod Tannenbergiem i o drugiej bitwie pod Tannenbergiem, tym razem wygranej przez Niemców w czasie pierwszej wojny światowej.
Wydaje się, że historia, którą opowiada nam Andrew Tarnowski biegnie dwutorowo, część książki to jak najbardziej współczesne życie autora na Mazurach, a druga to historie sprzed lat siedemdziesięciu z czasów wyzwalania tych terenów ogniem i gwałtem przez Armię Czerwoną, z okresu drugiej bitwy pod Tannenbergiem, wreszcie autor sięga do krzyżackich korzeni, które zakon zapuścił w Prusach i wielkiego zwycięstwa polskiej armii pod Grunwaldem. Wraz z zamknięciem książki dotarło do mnie jednak, że to co czytając próbowałam rozdzielić na historyczne i współczesne to tak naprawdę tylko fragmenty starsze i nowsze jednej opowieści, a autor choć na Mazurach początkowo obcy sam również tworzy od wielu lat nowe rozdziały mazurskiej historii.
Książka "Rdzawe szable, blade kości..." inspiruje do uważniejszego poznawania historii i tradycji związanych z miejscami w których żyjemy, przyglądania się starym płytom nagrobnym i temu wszystkiemu co pozostawiły po sobie minione pokolenia. Uczy i przypomina, żeby nie przechodzić obojętnym krokiem obok tysięcy fascynujących historii, które wydarzyły się przed naszym przyjściem na świat.

Rdzawe szable, blade kości...
Andrew Tarnowski
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2010, 270 str.

4 komentarze:

  1. Czytałam tę książkę, podobnie jak wcześniejsze wspomnienia autora poświęcone historii jego rodziny. Bardzo ciekawe spojrzenie z dystansu na nasze polskie sprawy, historię i kulturę. Potrafi wyłapać szczegóły, które nam już trochę umykają. Jednocześnie, mimo różnych perypetii, Andrew Tarnowski jest pozytywnie nastawiony do Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor bardzo ostrożnie porusza się po delikatnych tematach, kiedy mówi o dewastacji poniemieckich cmentarzy, pokazuje całe tło historyczne wydarzeń, które doprowadziły do takiego traktowania śladów po niemieckich mieszkańcach. Podoba mi się jak płynie ta opowieść mimo dużych skoków czasowych czytamy jedną fascynującą historię:). Podobnie jak Ty bardzo jestem zadowolona z lektury:).

      Usuń
  2. Mam spotkać się z tą książką w ramach bibliotecznego DKK, więc nie przyspieszam i nie kupuję. Tańczyłam już "Ostatniego mazura" i spodziewam się dobrej porcji literatury. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno autor za nadmierną szczerość w "Ostatnim Mazurze" został przez oburzoną familię wykluczony ze związku Tarnowskich. Szukam tej książki w bibliotece, żeby sprawdzić czy słusznie:):). Pozdrawiam wiosennie:)

      Usuń

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...